Galerie

"SOLARIS"

 

„Przedmiotem sporu stał się ocean. Uznano go na podstawie analiz za twór organiczny (nazwać go żywym nikt jeszcze podówczas nie śmiał). Gdy jednak biologowie widzieli w nim twór prymitywny – coś w rodzaju gigantycznej zespójni, a więc jak gdyby jedną, spotworniałą w swym wzroście płynną komórkę (ale nazwali go „formacją prebiologiczną”), która cały glob otoczyła galaretowatym płaszczem, o głębokości sięgającej miejscami kilku mil – to astronomowie i fizycy twierdzili, że musi to być struktura nadzwyczaj wysoko zorganizowana, być może bijąca zawiłością budowy organizmy ziemskie, skoro potrafi w czynny sposób wpływać na kształtowanie orbity planetarnej.”

 

„Obserwując je po raz pierwszy przerażają głównie obcością i ogromem; gdyby występowały w małej skali, w jakimś bajorze, uznano by je zapewne za jeszcze jeden wybryk natury, przejaw przypadkowości i ślepej gry sił. To, że miernota i geniusz staja jednakowo bezradni wobec nieprzebranej rozmaitości solarycznych form, też nie ułatwia obcowania z fenomenami żywego oceanu.”

 

„Tworzy wtedy bądź własne warianty zewnętrznych form, bądź ich komplikacje czy nawet „kontynuacje formalne”, i tak zabawiać się potrafi godzinami ku uciesze malarza-abstrakcjonisty i ku rozpaczy uczonego, który próżno sili się zrozumieć cokolwiek z zachodzących procesów.”

  

 

Idea cyklu Solaris narodziła się w mojej głowie pod koniec lata 2009 r., kiedy to leżąc na jednej z greckich plaż obserwowałem fale leniwie rozbijające się o piasek w promieniach zachodzącego słońca. Wtedy też powstała poniższa fotografia:

 

 

Patrząc na to zdjęcie zdałem sobie sprawę, że styk wody i lądu to interesujący temat dla tworzenia bardziej odrealnionych, nieco abstrakcyjnych fotografii... takich trochę nie z tego świata. A że akurat wtedy po raz kolejny czytałem Solaris Stanisława Lema, to powstała koncepcja by przy pomocy fotografii stworzyć własną wizję tajemniczego oceanu, będącego głównym bohaterem tej powieści.

 

Począwszy od wiosny 2010 r., poprzez cały 2011 r. starałem się, z biegiem miesięcy coraz bardziej na serio, zgłębiać świat fotografii abstrakcyjnej, jednocześnie ignorując pejzaż (przyznaję, często ze zmiennym szczęściem).

Umiejętności zdobyte na przestrzeni tych dwóch lat pozwoliły mi na tyle pewnie poczuć się w świecie abstrakcyjnych form natury, że na początku 2012 r. zdecydowałem, że najwyższy już czas, by cykl Solaris wreszcie się zmaterializował.

 

Rozpocząłem intensywne poszukiwania i zwiedzanie miejsc w okolicach Warszawy (dalsze, dłuższe wyjazdy były wykluczone), które mogłyby posłużyć mi za plan zdjęciowy. W ich efekcie dość szybko ograniczyłem się do Bugu i Wisły. Ostatecznie z racji na wielkość i tym samym różnorodność dostępnych form, a także dogodny dojazd wygrała Wisła, a dokładniej mówiąc, znana wielu fotografom, piaszczysta łacha w okolicach Łomnej.

Właśnie tam, w ciągu około trzech tygodni zdjęciowych na przełomie lutego i marca (plus kilka dni w kwietniu) powstał cykl zaprezentowany powyżej.

 

Powyższe fotografie zostały wykonane sprzętem analogowym na slajdach Velvia 50 / Provia 100F z wykorzystaniem obiektywów Sigma 50-500 oraz Tamron 90.

 

Wszystkie cytaty pochodzą z "Solaris", Stanisław Lem, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002, str. 22, 123, 128-129

 

powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ
powiększ

 

©